
Matiuszka Kłamczuszka
czyli
o prawicy zrobionej w konia
Autor tekstu: Krzysztof Sowiński
Rosja ma długą historię kreowania swojego pozytywnego, aczkolwiek fałszywego wizerunku poza swoimi granicami. Wizerunek ten, zwykle drastycznie odrębny od tego produkowanego na użytek wewnętrznej propagandy, ma na celu wprowadzanie w błąd innych podmiotów polityki międzynarodowej czy manipulację konkretnych grup na ich terenie. Pojęcia wojny informacyjnej i hybrydowej być może są czymś nowym dla strategów Zachodu, jednakże koncepty te, choć nienazwane, funkcjonują w rosyjskiej polityce zagranicznej od stuleci.
Tradycje dążenia do osłabiania czy – w idealnej sytuacji – pokonania przeciwnika bez bezpośredniego starcia funkcjonują w wschodniej umysłowości od dawna. Najbardziej znaczącym reprezentantem tej szkoły jest na wpół legendarny Sun Tzu, chiński myśliciel i autor „Sztuki Wojny”. Na kartach tego dzieła przeczytać możemy: „Cała sztuka walki bazuje na zwodzeniu przeciwnika”. Dla strategów na Kremlu te słowa to credo, dlatego też „Sztuka Wojny” jest obok dzieł bizantyjskich strategów obowiązkową lekturą na rosyjskich uczelniach wojskowych.
Z perspektywy długoterminowego zagrożenia najbardziej niebezpieczne są te działania, które mają na celu zwodzenie nie rządzących państwem, lecz konkretne grupy w jego obrębie. Taka zmanipulowana grupa może pełnić rolę piątej kolumny w razie ataku z zewnątrz (jak mniejszości narodowe na kresach II RP w trakcie agresji sowieckiej po 17 września 1939) ale także, co częściej obserwujemy, katalizatora i sprawcy wewnętrznego osłabienia państwa. Kreowanie konfliktów etnicznych i religijnych to najstarsze metody w rosyjskim arsenale, jakie znamy dobrze z naszej historii (i jakie obserwujemy dziś na Ukrainie i w kontekście polsko-ukraińskich relacji), jednakże znacznie bardziej subtelne i być może bardziej niebezpieczne są ataki na ideologiczne i kulturowe pryncypia państwa i cywilizacji, do jakiej ono przynależy. W tym miejscu pojawia się kolejny koncept, w którego rozumieniu Rosja znacząco wyprzedza Zachód: cywilizacja.
W 1840 roku polski hrabia Adam Gurowski, znany także jako jednooki apostata, wydał w Sankt Petersburgu dzieło „La Civilisation et la Russie„. Postulował w nim radykalną koncepcję panslawizmu, stawiającą Rosję w pozycji narodu wybranego, wolnego i czystego od „szkodliwych” wpływów cywilizacji łacińskiej. Rosja Gurowskiego to kraj zdolny, pod światłym przywództwem cara i pod moralnym przywództwem cerkwi prawosławnej (carowi podporządkowanej) przekształcić cały świat w socjalistyczną utopię. Stulecie przed Feliksem Konecznym powstaje dzieło wyraźne znamionujące rozumienie konceptu cywilizacji w sposób umożliwiający praktyczne wykorzystanie go. Znaczącym jest tu także atak na samą cywilizację łacińską i Kościół Katolicki (źródło cywilizacji łacińskiej), przedstawione jako czynnik degenerujący w przeciwieństwie do rosyjskiej cerkwi. Zwalczanie katolicyzmu i łacińskości będzie od tego czasu jedną z cech rozpoznawczych zarówno rosyjskiej propagandy jak i ideologii wyznawanych przez zmanipulowane przez nią grupy, które od tego momentu nazywane będą tutaj dywersjami cywilizacyjnymi.
Związek Sowiecki nie tylko wlał nowe życie w koncepcję Rosji jako narodu wybranego o dziejowej misji, ale i pozwolił nam obserwować najskuteczniejsze aplikacje sztuki zwodzenia. Wywiad sowiecki, podobnie, jak carski, nie szczędził pieniędzy inwestowanych w zdobywanie wpływów w mediach i na uniwersytetach. W efekcie tego już przed wybuchem drugiej wojny światowej spore rzesze lewicowych intelektualistów przeżywały głęboką fascynację Rosją sowiecką i fałszywym obrazem komunizmu, jaki im zaserwowano. Podczas gdy trwał Hołodomor, czyli planowane zagładzanie na śmierć sporej części populacji Ukrainy, sowieckie władze zapraszały zachodnich dziennikarzy na tereny dotknięte ludobójstwem by ukazywać im starannie wyreżyserowany obraz dostatniego kraju. Znamiennym przykładem sukcesu tej strategii są relacje amerykańskiego dziennikarza nazwiskiem Walter Duranty, który za serię artykułów negujących głód w Rosji otrzymał nagrodę Pulitzera. Człowiek ten jako jeden z pierwszych wprowadził też w euro-atlantycki dyskurs fałszywe i szkodliwe pojęcia kolonializmu i imperializmu rozumianych jako propagowanie zachodnich ideałów indywidualizmu i demokracji. Dziś identyczną retorykę słyszymy chociażby z ust dywersji cywilizacyjnej, jaką są obrońcy i sympatycy islamu. Zarówno Durantowi, jak i innym prosowieckim publicystom oraz dzisiejszym fanom islamu nigdy nie przeszkadzała sytuacja, gdy to w państwach zachodnich promuje się idee komunistyczne i islamskie. Łatwo zauważyć, jak szkodliwa dla zachowania łacińskiej cywilizacji jest ta asymetria.
Krytycznie istotną dla sukcesu rosyjskiej wojny cywilizacyjnej okazała się Międzynarodowa Organizacja Studentów (International Union of Student – UIS) stworzona w 1946 w Pradze. Organizacja ta skupiła w sobie szereg pomniejszych organizacji studenckich ze 122 krajów, przyjmując za cele statutowe promocję wysokich standardów edukacji, wsparcia materialnego dla studentów jak i emfazę na przygotowanie ich do roli obywateli demokratycznych krajów. W istocie stanowiła potężne narzędzie promowania marksizmu wśród studentów z krajów spoza żelaznej kurtyny, ułatwiając znacząco zdobywanie agentów wpływów i pożytecznych idiotów (do tego pojęcia jeszcze wrócimy). Rola ta, jako narzędzie ideologicznej walki Związku Sowieckiego, stała się tak oczywista, że mimo uznania organizacji przez ONZ doznała ona szeregu rozłamów. Przynależące do UIS organizacje studenckie stały się trzonem zachodniego ruchu na rzecz pacyfizmu, rozbrojenia nuklearnego i dekolonializmu.
W związku z pokojową misją gorączkowo pracującego nad stworzeniem broni nuklearnej (i przewidującego w przyszłości znacznie bardziej liberalne jej użycie niż Stany Zjednoczone) Związku Sowieckiego doszło 25 marca 1950 do sformułowania apelu sztokholmskiego z inicjatywy powstałej tego samego roku w Warszawie Światowej Rady Pokoju. Apel ten ostro przeciwstawiał się stosowaniu broni nuklearnej w działaniach wojennych i zdołał zebrać co najmniej 273 milionów podpisów poparcia. Oznacza to, iż akcja propagandowa wspierająca apel odniosła realny sukces także w krajach zachodnich. Znaczniejszym i mającym realne polityczne konsekwencje osiągnięciem ruchu na rzecz pacyfizmu okazał się masowy sprzeciw przeciw wojnie w Wietnamie ze strony sporej części obywateli krajów NATO. Doszło do niego w okresie największego nasilenia i aktywności sowieckiego wywiadu i propagandy, które zdołały zyskać już dla swojej sprawy szerokie kadry uniwersyteckie i rzesze intelektualistów na całym Zachodzie. Ich to zasługą był główny sukces rosyjskich strategów, którego to skutki w coraz to nowszych formach odczuwamy po dzień dzisiejszy: rewolucja seksualna.
Rewolucja seksualna czy też Maj 1968, jest momentem w jakim rozpoczyna się potężne i płodne w konsekwencje polityczne, społeczne i kulturalne przekształcenie państw cywilizacji łacińskiej w kierunku skrajnie lewicowym. Zainicjowana została umownie przez protesty francuskiej młodzieży i intelektualistów, do których dołączyli także robotnicy, przy szerokim wsparciu lewicowych organizacji, partii politycznych i mediów. Warto nadmienić fakt, iż szereg czołowych postaci tego ruchu, jak i ogólnie prominentnych lewicowych intelektualistów epoki „wychował” Alexandre Kojève ( Aleksander Kożewnikow), jawny marksista i stalinista przez dekady współpracujący z sowieckim wywiadem. Błyskotliwa kariera akademicka i dyplomatyczna pozwoliła mu odnaleźć się w samym sercu francuskiego i europejskiego establishmentu i stać się jednym z duchowych ojców Unii Europejskiej.
Na klimat w Francji przed rewolucją seksualną nakładały się spowodowane wojnami w Wietnamie i Algierii, a potęgowane przez ruch pacyfistyczny, nastroje antywojenne, coraz silniejszy ruch antyfaszystowski założony przez lewicowych studentów, protesty związków zawodowych, wśród których największy, komunistyczna Powszechna Konfederacja Pracy, był finansowo wspierany przez sowiecki Międzynarodowy Fundusz Wspierania Ruchów Robotniczych. Dodajmy do tego wzrastające znaczenie (na i tak tradycyjnie lewicowej scenie politycznej) Francuskiej Partii Komunistycznej. Z tą ostatnią organizacją związani byli czołowi francuscy intelektualiści tacy jak Jean-Paul Sartre, Clause Levi-Strauss czy Henri Lefevbre. Zważywszy na wspomniane wcześniej zjawisko fascynacji zachodnich intelektualistów komunizmem i znaczące wydatki Związku Sowieckiego na pozyskiwanie wpływów w ośrodkach akademickich w połączeniu z działaniami UIS, stan ten nie powinien być zaskakującym.
Protesty w 1968 kierowane przez środowiska studenckie i wspomnianych lewicowych intelektualistów szybko zradykalizowały się w metodach działania. W przeciągu zaledwie 10 dni od 3 maja od strajków studenckich przeszły w budowę barykad, okupację budynków uniwersyteckich i w końcu strajk generalny, do którego dołączyło ponad milion obywateli Francji. Nieudane próby negocjacji i dialogu rządu z protestującymi spowodowały eskalację żądań od zmian na uniwersytetach do daleko posuniętych reform i powołania nowego rządu. Mimo iż radykalizacja postaw protestujących zmniejszyła poparcie społeczne dla ich sprawy, w praktyce zdołali sparaliżować kraj i postawić go w stan niemalże wojny domowej. Wobec tej sytuacji rządzący prezydent Charles de Gaulle ogłosił rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego i zapowiedział nowe wybory na 23 czerwca. W wyborach tych skrajna lewica osiągnęła ponad 40% głosów, z czego połowa przypadła Komunistycznej Partii Francji. Na fali rewolucyjnego ferworu i strachu konserwatywnych sił przed powtórną rewoltą zaczęto wprowadzać szereg reform, żądanych w trakcie maja 1968. Reformy te, podobnie jak kariery polityczne i akademickie wielu spośród przywódców protestów, wprowadziły Francję na skrajnie lewicową ścieżkę, którą ten kraj kroczy po dziś dzień. Z perspektywy ówczesnej polityki sowieckiej, na czoło politycznego życia najważniejszego kontynentalnego państwa Zachodu wyprowadzone zostały siły marksistowskie przyjazne Związkowi Sowieckiemu. Czas pokazał, że przekształcenia społeczne i kulturowe wyzwolone przez te wydarzenia okazały się trwalsze niż ich prawdziwy architekt.
Analogiczne wydarzenia do francuskiego maja 1968 miały miejsce w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i szeregu innych państw zachodnich. Scenariusz wyglądał podobnie: lewicowe organizacje studenckie wraz z czołowymi lewicowymi, często komunistycznymi intelektualistami rozpoczynają protesty, szybko eskalujące w radykalizmie i żądaniach. Na scenę wkraczają związki zawodowe, często wspierane przez wspomniany wcześniej sowiecki fundusz a za nimi zachęcane przez media szersze masy społeczeństwa. W Stanach Zjednoczonych i UK rewolucję w znaczącym stopniu wspierały festiwale muzyczne organizowane przez ruch hipisowski bazujący na antywojennych nastrojach i buncie przeciw autorytetom. Potencjał ten został dobrze wykorzystany przez lewicę, przekształcającą każde większe wydarzenie organizowane przez hipisów w polityczną manifestację. Sami hipisi, pełniący dla rewolucji rolę szczególnie pożytecznych idiotów, znaleźli się szybko na marginesie wydarzeń ustępując miejsca nowym aktorom. Wśród nich pojawiła się trzecia fala feminizmu, ruch LGBT, lewicowi rasowi supremacjoniści (np Czarne Pantery w USA) czy też tak zwani antyfaszyści (de facto dążący do zatarcia dotychczasowych etnicznych tożsamości, stąd też utożsamiający patriotyzm z rasizmem). Wszystkie wymienione tutaj ruchy łączy ze sobą marksistowska retoryka, logika walki klas, radykalne odrzucenie dotychczasowych metod organizacji życia zbiorowego i dążenie do zastąpienia ich nowymi zgodnymi z ich ideologią. Wśród znaczących praktycznych cech wspólnych, których skutki najsilniej wpłynęły na wielki kryzys dnia dzisiejszego (kwestia islamska) należy wymienić wrogość wobec chrześcijańskiej religii z szczególnym wyszczególnieniem Kościoła Katolickiego i odrzucenie tradycyjnie rozumianej tożsamości narodowej.
Wskutek tej rewolucji w politycznym, społecznym i kulturalnym życiu Zachodu ośrodek ciężkości został przesunięty na koncepcje lewicowe, wypychając radykalną lewicę do udziału w władzy. Emfaza kładziona w trakcie na zmianę funkcjonowania uczelni, w tym spory udział uczniów w kształtowaniu programu nauczania pozwoliła sporej ilości ośrodków akademickich przekształcić się w marksistowskie fortece. W miarę jak tradycjonalistyczne i chrześcijańskie ruchy stawały się marginalizowane i demonizowane, ich miejsce zastępowały kolejne nowe dywersje cywilizacyjne. Pozwoliło to wykreować nowe konflikty: rasowe (na skutek imigracji i polityki afirmacji), religijne (wskutek imigracji islamskiej), seksualne ( ruch LGBT otwarcie kontestujący dotychczasową definicję rodziny i małżeństwa). Trzecia fala feminizmu walkę o równouprawnienie zastąpiła wojną płci reinterpretując całą historię i kulturę cywilizacji łacińskiej jako wojnę patriarchatu i kultury gwałtu przeciw kobietom. Odnoga ruchu LGBT, powszechnie określana jako gender (od angielskiego słowa: płeć) ostatnimi laty rozpoczęła krucjatę przeciw nie tylko tradycyjnemu rozumieniu tożsamości seksualnej i płciowej, ale jakimkolwiek próbom sensownej kategoryzacji jej.
Ważnym skutkiem rewolucji jest renesans terroryzmu jako metody walki politycznej i ideologicznej, pierwotnie wskrzeszony przez lewicę a następnie szeroko przejęty przez fundamentalistyczny islam. Samo zjawisko islamskiego fundamentalizmu jest silnie powiązane z rewolucją seksualną i próbami importowania jej ideologii na grunt państw islamskich podporządkowanych Zachodowi. Odraza i przerażanie „bezwstydem krzyżowców” zaowocowały głębokim reakcjonizmem, którego skutki – w połączeniu z otwarciem przez lewicę Zachodu na masową imigrację – odczuwamy teraz szczególnie boleśnie. Niektórzy spośród lewicowych terrorystów w atmosferze rewolucji seksualnej nie tylko nie ponieśli realnej kary, ale wręcz awansowali do rangi opiniotwórczych autorytetów moralnych.
Warta wspomnienia jako przykład w tej materii jest amerykańska marksistowska terrorystka Angela Davis. Osoba ta, związana silnie z ruchem komunistycznym w USA, otwarcie fetowana w komunistycznych krajach, odznaczona między innymi pokojową nagrodą Lenina zaangażowana była w działalność terrorystyczną lewicowych supremacjonistów Czarnych Panter. Pomimo swojej winy i jawnej współpracy z komunistycznymi państwami nigdy nie poniosła żadnej kary, lecz kontynuowała akademicką karierę, po dzień dzisiejszy wpajając kolejnym zastępom młodych Amerykanów ideały rewolucyjne. Tej osobie możemy w sporym stopniu przypisać wątpliwą „zasługę” iż polityczna emancypacja czarnoskórych Amerykan zamiast zakończyć problem rasowej dyskryminacji zwróciła jej kierunek przeciw dotychczasowym uprzywilejowanym przy równoczesnym oskarżaniu ich o supremacjonizm. Retoryka ta zdołała zdominować amerykańską debatę do tego stopnia, iż powszechnie przyjętym w niej założeniem jest, iż tylko biała osoba może być rasistą. Niedawne ujawnienie się potężnych ulicznych bojówek anarchistyczno-komunistycznych w USA i ekscesy czarnoskórych supremacjonistów (jak głośne porwanie i torturowanie na livestreamie białoskórej osoby upośledzonej) to przykłady konsekwencji tego stanu rzeczy.
Stan, w jakim dziś znajduje się nasza cywilizacja, jest zły. Kryzys rodziny, tożsamości narodowej, skrajne osłabienie chrześcijaństwa będącego jej ideowym fundamentem i długa lista konfliktów społecznych rozpalanych czy wręcz sztucznie wykreowanych przez dywersje cywilizacyjne zasiane przez Związek Sowiecki (trzecia fala, LGBT, antifa itd). Nasze głęboko podzielone i skonfliktowane społeczeństwa okazały się być całkowicie bezbronnymi zarówno wobec masowego terroryzmu islamskiego, gwałtownie wzrastających zagrożeń międzynarodowych (putinowska Rosja, neootomańska Turcja Erdogana) jak i postępującej islamizacji szeregu państw zachodnich, z szczególnym uwzględnieniem Francji i Szwecji. Te dwa wymienione państwa według realistycznych szacunków do dwóch dekad mogą stać się pierwszymi europejskimi republikami islamskimi. Kolejne, ze szczególnym uwzględnieniem Niemiec, jedynie radykalnymi działaniami w przeciągu kilku lat mogą odwlec ryzyko podobnego losu i pewność wojny domowej. Zarówno te kryzysy jak i niemożność ich przeciwdziałaniu, czy w sporym stopniu uznania, że z kryzysami mamy do czynienia, są zasługą rządów radykalnej lewicy. Lewicy, którą wypchnęły ku władzy lata aktywnej pracy propagandowej i wywiadowczej Rosji sowieckiej. Celem było, jak przyzna niemalże każdy emerytowany już funkcjonariusz KGB, osłabienie od środka Zachodu, którego bez owego osłabienia Związek Sowiecki nie byłby w stanie pokonać w wojnie. Mimo, iż od rozpadu tego państwa minęło ponad 20 lat, zjawiska, jakie zainicjowano, trwają dalej spełniając swój zamierzony cel. Pozwalając chociażby dzisiejszej putinowskiej Rosji, żałosnemu cieniowi swego poprzednika, bezkarnie realizować politykę ekspansjonizmu kosztem sąsiadów. Nam Polakom, wschodniej flance łacińskiej cywilizacji, osłabienie naszych zachodnich sąsiadów w połączeniu z awanturniczym zachowaniem Rosji szczególnie winno skłaniać do refleksji. Ale czy skłania?
W szeroko rozumianych kręgach prawicowych w Polsce i na całym Zachodzie wzrasta osobliwe zjawisko fascynacji Rosją i sympatii dla Władymira Putina. Putin zdołał wykreować przekonywującą wizję Rosji jako kraju konserwatywnego i broniącego wartości chrześcijańskich. Twardo sprzeciwiając się próbom wchodzenia dywersji cywilizacyjnych na teren swojego kraju budzi podziw wielu tych, którzy są zatroskani i przerażeni zamętem, jakie spowodowały one w ich ojczyznach. Podobnie jak w poprzednich dekadach propagandowy obraz budowany przez Rosję przesłania adresatom rzeczywistość.
Dzisiejsza Rosja jest krajem nie bardziej konserwatywnym, niż słusznie budząca w lęk prawicy Francja. Jest to kraj głęboko spustoszony przez powszedni system i trawiony w efekcie tego szeregiem patologii społecznych, z których rozwiązaniem pozorująca konserwatystów władza na Kremlu nie robi nic. Jest to alkoholizm rozrośnięty do proporcji takich, że stanowi najczęstszą przyczynę śmierci dorosłych mężczyzn wyprzedzając nawet choroby serca. Jest to narkomania i epidemia AIDS powodująca, że w skali zachorowań Rosja może rywalizować z państwami afrykańskimi. Masowa bieda i nędza panujące na prowincji zaglądają także do rosyjskiej stolicy sprawiając, iż jest ona „domem” jednej z największych populacji bezdomnych dzieci na świecie. Na tym gruncie i w związku z wysoką przestępczością (czołowe rankingi morderstw) kwitnie handel żywym towarem na użytek pedofilii, a także handel organami. W kwestiach obyczajowych Rosja przebija ultraliberalną Holandię zarówno w kwestii skali aborcji, jak i prostytucji. Rzekomy obrońca chrześcijaństwa – Putin – nie ma najmniejszego problemu aby brać udział w otwarciach nowych meczetów i zapewniać gwałtownie wzrastającą liczebnie rosyjską ummę, jak ważną częścią rosyjskiej historii i kultury jest islam. Jedna z najważniejszych i najbardziej lojalnych sił zbrojnych podległych Putinowi to nikt inny, aniżeli czeczeńscy żołnierze brylującego na moskiewskich salonach prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Jedną z nagród, jaką otrzymują za swoją lojalność, jest bezkarność za gwałty, grabieże, napady i morderstwa, jakim oddają się w czasie wolnym od służby. Ich krajanie, którzy zamiast podległości Kremlowi woleli współuczestniczyć w ruchu narodowowyzwoleńczych, nie czeka już egzekucja w lesie, ale przymusowe wygnanie w szeregi ISIS. Tego samego ISIS, z jakim Rosja pokazowo walczyła w Syrii, w przerwach między paleniem białym fosforem realnej opozycji i postronnych cywili.
Wizja konserwatywnej, chrześcijańskiej i anty-islamskiej Rosji roztaczana przed zachodnią prawicą przez Putina jest równie fałszywa, co robotniczy raj Stalina. Rosja, jaką prezentuje Putin, nie jest nawet celem samych rosyjskich konserwatystów i nacjonalistów, których rozumienie zarówno chrześcijaństwa, jak i tożsamości narodowej mocno odbiega tego występującego na Zachodzie. Wynika to z odrębności cywilizacyjnej, zasadniczych różnic między chrześcijaństwem zachodnim a prawosławiem, znacznie silniejszego przekształcenia kultury przez komunizm, ale także z wiecznie żywego w Rosji stygmatu upadłego imperium: mieszaniny dumy i rozpaczy. Jednym z skutków jest to, iż wśród najszybciej wzrastających w Rosji ruchów jest narodowy bolszewizm. Prąd ten stanowi malowniczą mozaikę idei marksistowskich i nacjonalistycznych, znów nadających Rosji mesjanistyczne posłannictwo. Ideologiem tego ruchu jest Aleksander Dugin, historyk religii, ezoteryk i geopolityk. W jego wizji, podobnie jak w dotychczas dominujących w Rosji, nie ma miejsca ani na koegzystencję Rosji z cywilizacją łacińską, ani na wolną niepodległą Polskę. Obserwowane w ostatnich latach nasilenie propagowania panslawizmu w środowiskach polskich komunistów i rodzimowierców (słowiańskich pogan) jest ściśle związane z tym zjawiskiem. Jest to możliwa do zaobserwowania na naszych oczach próba stworzenia nowych dywersji cywilizacyjnych, tym razem łącząc panslawizm z nieodłączną dla rosyjskich działań nienawiścią do katolicyzmu. Zachodzące obecnie ożywienie idei antysemickich i oscylujących wokół nich antyzachodnich teorii spiskowych także łatwo można powiązać z działaniami propagandowymi Rosji kierowanymi w Zachód.
Z strategicznego punktu widzenia Kremla najgorsze, co może się wydarzyć na Zachodzie, to całkowite zneutralizowanie skutków rewolucji seksualnej i powrót cywilizacji łacińskiej z drogi donikąd na tory dalszego rozwoju. Głównymi siłami politycznymi zdolnymi i chcącymi tego dokonać są ugrupowania prawicowe, konserwatywne i chrześcijańskie, stąd też one stają się teraz głównym celem putinowskiej propagandy. Patologiczna postsowiecka Rosja nie jest i nie będzie w stanie, nawet zakładając sukces narodowego bolszewizmu, przeciwstawić się uzdrowionemu Zachodowi. Stąd też pozostają jej dwie możliwe drogi działania: sparaliżowanie działań prawicy przez skonfliktowanie jej z sobą samą i innymi trzeźwymi siłami politycznymi, lub skłonienie do porzucenia łacińskiej cywilizacji w nadziei na odrodzenie się Europy w objęciach cara i cerkwi.
Mając świadomość tego, jaką katastrofą okazał się sam komunizm i jak szkodliwe jego działania zostały wyzwolone na Zachodzie, nie możemy sobie pozwolić na jakąkolwiek naiwność względem wiary w intencje stojące za słowami i pozorowanymi działaniami Putina. Człowiek ten, wyszkolony przez KGB czyli inżynierów rewolucji lewicowej roku 1968, wierzący, iż upadek Związku Sowieckiego był największą tragedią stulecia, nie jest w stanie ani nie jest chętny nam pomóc. Jeśli chcemy, by dla naszej cywilizacji i naszej ojczyzny nastało jutro, musimy zapracować na to sami – korzystając wyłącznie z tego bogactwa dziedzictwa i doświadczeń, jakie daje nam prawie dwa tysiące lat naszej wspaniałej katolickiej cywilizacji łacińskiej. W jej pryncypiach kryje się źródło jej powszedniego sukcesu, w odrzuceniu ich przyczyna upadku, w powrocie – pewność odrodzenia. Jeśli nie wykorzystamy tej wiedzy, czeka nas przyszłość bez Europy i bez Polski.