Polska to idealny kraj dla kobiet. Kobiety mają tu dobrze. Wielu mężczyzn chętnie to potwierdzi. Jak to powiedział pewien znany europoseł, problem molestowania w Polsce ma mniejsze znaczenie, ponieważ Polacy z dużą estymą odnoszą się do kobiet. Podobno nasze szarmanckie maniery są znane i podziwiane na całym świecie. Francuzki, Niemki i kobiety innych nacji są nimi zachwycone, kiedy mają okazję się z nimi zetknąć. Być może zachwyt ma jakiś związek z tym, że zetknięcie to często trwa krótko, a brak znajomości polskiej mowy nie pozwala owym zachwyconym dowiedzieć się, jak szarmanccy rycerze rozmawiają z tymi kobietami i o tych kobietach, których aż taką estymą nie darzą.
W tym miejscu zacznę się posługiwać pojęciem „prawicy”. Wiadomo, że podziały ze względu na przekonania polityczno-społeczne są nieostre, ale na potrzeby tego felietonu przyjmijmy, że chodzi mniej więcej o ludzi, którzy z prawicą się identyfikują, lubią Marsz Niepodległości, wrogo odnoszą się do postępowego bądź „postępowego” Zachodu, a z sympatią do tuzów polityki i publicystyki, takich jak Ziemkiewicz, Kukiz, Cejrowski i tym podobni. Sądzę, że każdy wie, o co chodzi.
Bardzo interesujące jest to, że wspaniałą sytuację polskich kobiet i słynny na cały świat szacunek, jakim się cieszą, zachwalają głównie mężczyźni. Zdarzają się oczywiście zachwycające się panie, ale na ogół wydaje się, że to mężczyznom niebywałą przyjemność sprawia rozpływanie się nad tym, jak bardzo szanują kobiety, bez większego zainteresowania, czy obiekty szacunku na pewno właśnie o takich jego przejawach marzą najbardziej.
Polska prawica zazwyczaj zachowuje duży rozsądek w odniesieniu do najróżniejszych skrajności i często nie waha się skrytykować kogoś z własnych szeregów, kto się ku takim skrajnościom skłania. Rozsądek jednak zawodzi, kiedy pojawia się ulubiony fetysz, czyli tradycyjny polski (prawicowy oczywiście) szacunek do kobiet. Tradycyjny polski szacunek do kobiet to zjawisko, to zjawisko tkwiące głęboko w świadomości polskiej prawicy, zjawisko, do którego prawica jest bardzo przywiązana, w zakresie którego uważa się za eksperta i wokół którego buduje swoją tożsamość, usilnie starając się podkreślać, że wszelkie niedociągnięcia w tym zakresie to domena zepsutego przez zachodnią propagandę lewactwa – wątłych ciot w rurkach, które spędzają czas wpychając się w drzwiach z diabelskim chichotemprzed chcące przez nie przejść kobiety lub wpatrujące się w swoje sojowe latte, aby nie widzieć kobiet usiłujących wrzucić ciężki bagaż na półkę.
Podobno kobiety nie mówią, o co im chodzi, a potem mają pretensję, że mężczyźni sami się tego nie domyślają. Obserwując pewne problemy z komunikacją, można przyjąć, że jest to w pewnym stopniu prawda, natomiast ewidentne jest również to, że wielu mężczyzn po prostu nie chce słuchać, nawet gdy kobiety przemawiają całkiem wyraźnie. Tryb „nie słyszę cię, nie słyszę cię” włącza im się zawsze przy określonych tematach. Argument, że zrozumienie tak skomplikowanych spraw jest zbyt trudne dla męskiego mózgu, chociaż atrakcyjny, nie wydaje się trafny w obliczu tego, że sporo mężczyzn jednak nie ma takich problemów. Dlatego nie pozostaje nic innego, niż wyróżnienie kategorii „mężczyźni, którzy nienawidzą słuchać”. Przynajmniej jeśli chodzi o pewne tematy.
Polska prawica kobiety szanuje, w drzwiach przepuszcza, w rączki całuje, ustępuje miejsca w komunikacji miejskiej i pieje peany na cześć dam. Oczywiście tu pojawia się zastrzeżenie, że na te wszystkie przejawy szacunku zasługują jedynie właśnie damy, dokładniej mówiąc kobiety, które zachowują się jak damy, a jeszcze dokładniej, kobiety, które zachowują się tak, jak dany mężczyzna wyobraża sobie, że dama powinna się zachowywać. Na podstawie tfurczości co poniektórych prawicowych rycerzy można wywnioskować, że dama musi po prostu być ładna, szczupła, heteroseksualna, a w odpowiednim wieku zadbać o męża i potomstwo. Nie może też w poglądach odbiegać za bardzo od danego prawicowego rycerza, z którym wchodzi w interakcję. Wszelkie objawy chamstwa wobec dowolnej kobiety da się wytłumaczyć niespełnianiem ktoregoś z warunków wymienionych powyżej. Interesująca odmiana zjawiska zwanego zespołem Madonny i ladacznicy.
Jednym z ciekawych objawów niesłuchania są dyskusje w mediach społecznościowych, kiedy możemy zaobserwować, jak kilku panów poklepuje się nawzajem po wirtualnych plecach, utwierdzając się nawzajem, jak bardzo szanują kobiety. Czasami nawet zjawi się jakaś dyżurna kobieta, która akurat ma szczęście i nie doświadcza zachowań, które mogłyby zweryfikować jej zdanie na temat tradycyjnego szacunku dla kobiet. Większość biorących udział w rozmowie kobiet jednak zdecydowanie nie zgadza się z tą idealistyczną wizją, co jednak nie daje do myślenia co poniektórym.
Ponieważ znam wiele kobiet, jedną nawet dość dobrze, pozwolę sobie opisać kilka rzeczy, które dużo z nich niezwykle irytuje.
Punkt pierwszy. Uporczywe odnoszenie się do wyglądu, wieku, stanu cywilnego w kontekście, w którym nie ma to znaczenia, często w sposób chamski, a w wersji light wyrażanie aprobaty dla takich zachowań. Naprawdę istnieje na tym świecie mnóstwo kobiet, z którymi nie zgadzam się dogłębnie, których poglądy uważam za szkodliwe, kobiet, których nie uważam za szczególnie mądre, kobiet, które uważam za wredne. Wydaje mi się jednak, że potrafię wyrazić swoje zdanie o nich bez doszukiwania się u nich praprzyczyny wszelkiego zła czyli wyglądu i braku chłopa. Dużo innych ludzi też to potrafi, niektórzy niestety nie. I znów, ciekawa rzecz, dotyczy to głównie szarmancckiej prawicy. Wśród zdecydowanie lewicowych znajomych raptem jednego znajomego kojarzę z ustawicznym rzucaniem tekstów na temat (braku) urody nielubianych kobiet z życia publicznego. Dużo więcej jednak znam lewicowców, którym muszę przyznać, nawet jeśli zazwyczaj drażnią mnie pod prawie każdym innym względem do tego stopnia, że staram się unikać kontaktów z nimi, że świetnie wiedzą, czemu odzywki tego typu są prostackie i zawsze zwracają uwagę nawet swoim sojusznikom ideologicznym, że taką panią Pawłowicz należy krytykować ze względu na to, co mówi, a nie jej wiek, wygląd, stan cywilny, a także domniemany brak życia seksualnego. Na prawicy zasady te często nie obowiązują. Jets to jeden z powodów, dla których rycerscy we własnych oczach mężczyźni wydają się wielu kobietom dużo gorzej wychowani niż przysłowiowy żul spod budki z piwem. Sporo kobiet nie oczekuje, że obcy mężczyźni będą zrywać się ze swoich miejsc w tramwaju na ich widok, za to te same kobiety czułyby się dużo bardziej szanowane, gdyby nie słyszały w dyskusjach na dowolny temat „argumentu” „bo jesteś grubą feministką, kiedyś takie poglądy leczyło się małżeństwem i macierzyństwem”. Nie mówiąc już o zgranym argumencie ad okresum, który wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie jest używany jedynie przez gimnajalistów, ale także przez całkiem dorosłych ludzi. Trudno zaiste uwierzyć, że legendarny szacunek rozwinął się właśnie tam, gdzie bagatelizuje się używanie określeń „kaszalot, maszkaron, pasztet”, ponieważ „tak się mówi”. Zapewne pod wspomnianą wyżej budką z piwem. Nawiasem mówiąc, czytalem niedawno wywiad z socjolożką prowadzącą badania nad przemocą w szkołach i okazało się, że chłopcy dokladnie tak samo uzasadniają, że nazywanie koleżanek dziwkami jest ok – bo tak się mówi. Porada, jak nie być bucem: jeśli nie zgadzasz się z jakąś kobietą, z pewnością potrafisz merytorycznie to uzasadnić. Jeśli chcesz wyrazić wątpliwość, czy kobieta opowiadająca, że spotkało ją molestowanie, mówi prawdę, powinieneś mieć jakieś pojęcie o danej sprawie i merytoryczne argumenty. Jeśli umiesz napisać tylko coś o wielorybach, które mogą sobie pomarzyć o molestowaniu i pośmiać się ze zdjęcia, lepiej, żebyś wziął sobie do serca złotą myśl Tuwima o ludziach, którzy nie mają nic do powiedzenia.
Punkt drugi. Mansplaining. Innymi słowy: mężczyźni objaśniają kobietom świat. Określenie wymyślone przez feministki, a jednak trafne, To coś takiego, kiedy pouczasz kobiety na temat tego, co powinny czuć w związku z ciążą, porodem i macierzyństwem oraz tłumaczysz, co powinny sądzić o różnych metodach antykoncepcji i czego chcieć w życiu. Może jeszcze zapiszesz się na portal znanylekarz i zaczniesz wystawiać opinie ginekologom?
Niewiele kobiet będzie Ci też wdzięcznych za tłumaczenie, że to co uważają za obraźliwe czy bucowate, wcale takie nie jest. Jeśli kobieta czuje, że tekst Twojego ukochanego polityka czy publicysty jest prostacki, to sto zapewnień, że wcale tak nie jest, nie sprawi, że poczuje się lepiej. Raczej uzna, że traktujesz ją jak idiotkę.
Teksty typu „co każda normalna kobieta powinna zrobić po gwałcie” możesz od razu zapisać w czarnej księdze odzywek zakazanych. Wiele normalnych kobiet potrafi latami nie zwierzyć się nikomu nawet z tego, że spotkały je chamskie odzywki lub inne zachowania dużo lżejszego kalibru niż gwałt. Nie masz pojęcia, jak się czuje normalna kobieta w takiej sytuacji. Poza tym każda normalna kobieta obserwuje, że podzielenie się informacją o przemocy seksualnej wywołuje lawinę śmieszków, niedowierzania, dywagacji na temat tego,co mogła zrobić inaczej, względnie, jeśli nieraz z trudem, zdecyduje się na zwierzenia po jakimś czasie, spotyka się z pouczeniami, że powinna była to zrobić wcześniej i jest winna temu, że sprawca atakował kolejne osoby. (A ja naiwnie myślałem, że winien jest zawsze sprawca). Aha, jeszcze jedno: po czasie każdy wie, co powinien był zrobić. Nie mówiąc już o tym, że mnóstwo ludzi wie, co powinni w jakiejś sytuacji zrobić inni. Jak Eskimosi doradzający mieszkańcom Konga, jak przetrwać upały.
Punkt trzeci, mający pewien związek z drugim. Chorobliwa plemienność przejawiająca się niemożnością skrytykowania „swoich” lub histerycznym udowadnianiu, że „oni” są gorsi. Tak, wszyscy wiemy (może poza skrajnymi feministkami), jak wygląda pozycja kobiety w wielu krajach islamskich. Wiemy, że w wielu krajach zachodnich nie ma zwyczaju przepuszczania kobiet w drzwiach. Czytaliśmy też, jak zachowuje się pisarz Rudnicki, jego koleżanka Szczuka i kilka innych koleżanek, a także niektórzy lewicowi dziennikarze. Większość polskich kobiet nie bywa jednak w krajach islamskich ani na imprezach z pisarzem Rudnickim. Za to sporo kobiet ma za sobą prostackie zaczepki szefów, wykładowców, panów w typie rubasznego wujka z wesela oraz gówniarskie teksty wszelkiego rodzaju osobników naśladujących różnych Ziemkiewiczów czy Kukizów. Twoje histeryczne zaprzeczanie, że to buraki, poprawia jedynie TWOJE samopoczucie.
Punkt czwarty. Teorie spiskowe. Sporo szarmanckich chłopców prawicy jest święcie przekonanych, że złe zdanie o nich jest wyłączną winą lewaków i feministek, których celem jest oczernianie białych, heteroseksualnych mężczyzn, zwłaszcza polskich o konserwatywnych poglądach. Niewątpliwie różne skrajne frakcje feministek często to właśnie robią. Tyle że skrajne feministki mają to do siebie, że mało kto się nimi interesuje, a jeszcze mniej ludzi bierze je na poważnie. Żadna skrajna feministka nie jest tak skuteczna jak niektórzy Twoi deklarujący się jako konserwatyści idole oraz niemniej konserwatywni koledzy. Nie tak dawno temu tłumaczyłem zresztą koleżance obserwującej pewną dyskusję internetową na temat kobiet, dlaczego bardzo lubię pewnego kolegę, który prywatnie jest bardzo dobrym człowiekiem, natomiast jego netowe wpisy u nieznającej go dziewczyny wywołały jedynie duże rozdrażnienie.
Punkt piąty. Mit, że kobiety żądają równouprawnienia,a jednocześnie domagają się szczególnego szacunku. Szczerze mówiąc, o tym, że kobiety domagają się szczególnego szacunku, najczęściej słyszę od mężczyzn. Owszem, większośc kobiet lubi i docenia tzw. miłe gesty, jednak nie znam kobiety, która po wyjeździe za granicę płacze, że tam nie przepuszczają w drzwiach, natomiast znam trochę kobiet, które wyrobiły sobie jak najgorszą opinię na temat szarmanckich chłopców prawicy na podstawie ich prostackich wypowiedzi na temat kobiet, których akurat nie uważają za godne szacunku. Dodajmy, że wypowiedzi te najczęściej koncentrują się na wyglądzie, wieku, tuszy lub życiu erotycznym owych pań. Niezależnie od tematu, co do którego się nie zgadzacie.
I tu dochodzimy do sedna. Bardzo często, kiedy uważasz, że kobiety „domagają się szczególnego szacunku”, w rzeczywistości krytykują one jedynie osoby utrzymujące, że ów szczególny szacunek okazują – wbrew temu, co można zaobserwować. I naprawdę nie mam pojęcia, co ma wspólnego szacunek z równouprawnieniem. Jeśli pomagasz kobiecie nieść torbę lub ustępujesz miejsca, oczekując, że w zamian przyzna, iż kobiety nie nadają się do pracy na kierowniczych stanowiskach, a poza tym głupio głosują i mają naturalne predyspozycje do sprzątania, powiedz sobie szczerze, że to nie szacunek jest Twoją motywacją.
Punkt szósty podsumowujący. Życie w wirtualnym świecie. Nie wiem, czy zauważyliście, ale nawet sporo Waszych prawicowych koleżanek zauważyło, że problemy, o których obecnie się mówi, są realne i dotykają ludzi żyjących koło nas. Może dlatego, że słuchają z kolei swoich koleżanek, a nierzadko same mają przykre lub groźne doświadczenia. Podczas gdy Wy przerzucacie się żarcikami o wielorybach, dla których molestowanie to komplement i dywagujecie o zepsuciu zgniłego Zachodu i o tym, że przyzwoitych kobiet nikt nie zaczepia, bo nie prowokują, Wasze koleżanki dzielą się opowieściami o tym, jak to właśnie one nie wiedziały, jak zareagować na niespodziewane chamskie zaczepki o seksualnym podtekście, nadkładały drogi na uczelnię i owijały się w obszerne płaszcze, spotykały się z prostackimi odzywkami jako „argumentami” w dyskusjach. Rechoty z kaszalotów, braku chłopa jako źródła poglądów, bagatelizowanie chamstwa, zwłaszcza na tle seksualnym, pouczanie i obwinianie ofiar to coś, co spotyka także kobiety, które znacie, podobno lubice i szanujecie, ze strony naśladowców Kukizów, Korwinów i Ziemkiewiczów. Których wielbicie, lajkujecie, bronicie jak niepodległości i tłumaczycie, że wcale nie mieli na myśli tego, co powiedzieli. Albo byli zdenerwowani. Tymczasem wiele kobiet znacznie bardziej doceniłoby slynny polski szacunek, gdyby mniej objawiał się krzyczeniem o całowaniu w rękę, a częściej niezgodą na prymitywne teksty i słuchaniem, co kobiety mają do powiedzenia,
To by było na tyle.
Comments
comments